Coś się kończy, a coś zaczyna….
Właśnie ukończyłem etap mojej samotnej wędrówki, przez pasma pogórzy, aby jutro już na dobre zmierzyć się z górami. Przede mną Góry Sanocko-Turczańskie, Bieszczady i Beskid Niski.
Jakie były te podkarpackie wzgórza? Czy warto było?
Ciągle nie mogę się nadziwić, że takie tłumy wchodzą na Tarnicę, Giewont czy Śnieżkę, podczas gdy w zasięgu ręki mamy niesamowite i puste przestrzenie porośnięte lasem. Przez cztery dni wędrówki, poza wioskami, spotkałem tylko dwóch leśników . Gdzieś w Internecie przeczytałem, że szlak karpacki jest w zasadzie szlakiem nudnym, bo wszystkie widoki zasłania las.
Ludzie! Kompletna bzdura!
Widoki są w Alpach, a takiego lasu prawie nigdzie nie zobaczycie. Pogórze Dynowskie -wielogatunkowe, wyżynne lasy i jeszcze w jesiennej odsłonie. Konary różnych gatunków drzew przeplatają się ze sobą tworząc mozaikę barw jesiennych liści. Nigdzie nie widziałem tylu gatunków drzew naraz, na tak małej powierzchni. A niżej setki maluchów drzew, oczekujących na swój czas, na swoją kolej. Mnóstwo gatunków zielnych , których to już nie sposób ogarnąć. Coś pięknego! I dalej – Pogórze Przemyskie – piękne, gęste lasy jodłowo-bukowe poprzeplatane wieloma innymi gatunkami. Samosiew jodły, kępy podrostu bukowego.
Tu wszystko żyje, walczy o miejsce, światło, tu aż kipi od zieleni
Mało tego, w podświadomości mamy, że wśród tego bogactwa żyją nasze wielkie drapieżniki : niedźwiedź, wilk, żbik, ryś. Nie trzeba sobie wyobrażać – wystarczy dobrze patrzeć. Tropy i ślady widać w wielu miejscach na szlaku, a przy odrobinie szczęścia można również je spotkać. Ja miałem okazję obserwować pięć wilków na drodze, które to niespiesznie po chwili zniknęły w „buszu”. Nawet one wolą chodzić drogami , niż przedzierać się przez gęstwiny. Nie wspomnę o jeleniu, sarnie, dziku i innych – kto patrzy , ten widzi.
Owszem, szlak jest stosunkowo trudny
Czasem błotnisty, czasem zarośnięty. Wyznaczenie rzadko doskonałe, raczej – aby nie obrazić PTTK – nieintuicyjne. Bez mapy i GPS byłby dramat. Ale skoro wszyscy jeżdżą na Tarnicę i Śnieżkę, to widocznie nie ma takiej potrzeby?
Kilka miejsc historycznych: Krasiczyn, Przemyśl, Kalwaria Pacławska. Każdy coś dla siebie znajdzie.
Co zasługuje na szczególne wyróżnienie
- O lasach już było, ale te dynowskie jeszcze raz wspomnę
- Połoninki kalwaryjskie, tuż za Kalwarią Pacławską – cudowne połoniny z widokami na jesienne wzgórza i to bez ludzi!
- Tekst z tablicy informacyjnej na ścieżce edukacyjnej za Krasiczynem, znajdujący się przy stanowisku 3 będącym pozostałościami bunkrów Linii Mołotowa, brzmiący mniej więcej tak: „obecnie obiekt jest wykorzystywany przez miejscową ludność do wywożenia śmieci, których kolejne warstwy narastają”. Bez komentarza … 🙁
Teraz góry….. z Marysią na plecaku
Tylko nie zapominajcie o niej !!!
Powodzenia!
Kolejna piękna opowieść o cudach przyrody. Brawo!