fot.A.Horowska
Z każdego wyjazdu, podróży, czy wyprawy, człowiek przywozi plecak doświadczeń. Zarówno pozytywnych, jak i tych, nie koniecznie do powtarzania. Zawsze jednak wiele się uczy.
Zapraszam – zajrzyjmy do mojego plecaka z Arktyki
TRZY BŁĘDY, KTÓRE POPEŁNIŁEM
1. RĘCE I PALCE – nie dbałem o nie!!!
Przy temperaturze około -30 *C wszelkie prace wykonywałem gołymi rękami, a atak mrozu przetrzymywałem w rękawicach, do ustąpienia bólu. Raz dłużej, czasem krócej. Efekt – odmrożone palce, jeden czarny, z reszty skóra zeszła dopiero w domu.
Po tygodniu „twardzielstwa”, z braku czucia w rękach, nauczyłem się wykonywać wszelkie prace w rękawiczkach…
Wniosek – na mrozie, od początku zakładaj i pracuj w rękawicach!
2. JEDZENIE
Nie każdy rodzaj pożywienia w mroźnych warunkach nadaje się do spożycia.
Wiele batonów energetycznych stało się poniżej -20*C kamieniem.
Ja wzorem północnych Indian, poszedłem w suszone mięso, . Tylko że, oni je mielili, a ja wziąłem w formie laseczek do żucia.
Iiiiiii????
Mięso stało się skałą, a ja gryząc je, połamałem zęba (czwórkę), na trzy części. Jeden kawałek wyjąłem od razu, drugi wyrwałem po trzech dniach. Ostatni, za to największy fragment, wyszarpnąłem po dwóch tygodniach!
Ten błąd mógł zakończyć moją przygodę z Arktyką przed czasem!
Już nigdy więcej!!!
Teraz na mrozie tylko proszek, lub mielone, czymkolwiek miałaby być potrawa.
3. BUTELKA DO SIKANIA w śpiworze.
Musi być większa niż 0,5 litra!!!
Nawet nie wiecie, jak trudno zatrzymać proces…
Co? Dziwisz się???
Spróbuj sobie wyobrazić… W śpiworze masz +20*C, na zewnątrz – 30*C!!! Wybór jest prosty…
I jeszcze jedno.
Po zabiegu – butelka o temperaturze ok +30*C, przytulona do piersi, przynosi błogie ciepełko…
Termiczny obieg zamknięty…
Zresztą – wystawiona poza śpiwór zamarza i masz 0,5 kg żółtego lodu do ciągnięcia w saniach…
Ten błąd również popełniłem…