Słowa tej popularnej szanty wielokrotnie śpiewałem podczas mojego spaceru ze Świnoujścia na Hel, brzegiem Bałtyku. „Szkołeś mi dało twardą” – tak, to była zacna przygoda. Ponad tydzień padał deszcz, choć czasem przestawał. Wtedy padał śnieg, lub grad. Wszystko okraszone wiatrem i temperaturą wahającą się wokół 0 stopni, by w końcu ostatnie dni marszu spiąć odrobiną mrozu. Grudniowe wybrzeże Bałtyku, ma swój klimat… znalazłem to, czego szukałem.
Czego szukałem…? A co znalazłem…?
Nieoczywista przyroda, oraz krajobrazy złożone z przestrzeni i wolności. Przygoda, kolejna próba charakteru i odporności na warunki pogodowe. No i droga, która zawsze dokądś prowadzi, ale dokąd, nie dowiesz się, jak nie wyruszysz. To składowe moich oczekiwań wobec tego grudniowego spaceru.
Dostałem jednak o wiele więcej. Poza wartością próby szlaku, otrzymałem prawie dwa tygodnie pośród fascynującej przyrody. Zmienność krajobrazów narzucona dynamiką pogody i magia morza, nie pozwala o sobie zapomnieć. W grudniu to był chyba najbardziej „bezludny” kawałek Polski.
Pod kapturem kurtki przeciwdeszczowej, szczelnie chroniącej przed deszczem i wiatrem, zrodziło się wiele spostrzeżeń, pytań i myśli. Niesamowita wolność, potęga morza i zmienność wydmowych krajobrazów, tworzy swoistą mieszankę kontrastów, z ludzką ignorancją wobec natury morza, a chyba przede wszystkim z nadmierną eksploatacją jego walorów przez człowieka.
Bałtyk…morze znane i nieznane
Jaki on jest?
To małe i płytkie morze śródziemne, ma bardzo ograniczone połączenie z oceanem. To powoduje, iż wymiana wód pomiędzy tymi akwenami odbywa się w niewielkim zakresie. Dzięki temu Bałtyk jest nisko zasolonym morzem (ok.pięciokrotnie mniej słony, niż oceany). Im dalej na wschód, od Cieśnin Duńskich, gdzie łączy się z oceanem, to zasolenie maleje. Dodatkowo, do tego morza wpływa prawie 200 rzek, które tocząc słodką wodę ( niestety również zanieczyszczenia) stale zmniejszają jego zasolenie. Woda z rzek zawiera również dużo składników organicznych i mineralnych, które znacznie podnoszą żyzność wód Bałtyku. Parametry te znacznie wpływają na
życie biologiczne akwenu.
W Bałtyku żyje z powodu tej „słodkości” pięć razy mniej gatunków zwierząt, niż w sąsiednich oceanach. Zachodnią część naszego morza zasiedlają gatunki roślin i zwierząt bardziej preferujące słoną wodę. Im dalej na wschód, tym to życie jest bardziej odporne na słodką wodę, by przy ujściach rzek zupełnie się do niej przystosować.
Bałtyk jest też jednym z najszybciej ogrzewających się mórz na globie. To również ma wpływ na organizmy w nim żyjące. Przykładem jest dorsz. Ryby tej jest coraz mniej i jest coraz mniejsza. To ryba zimnych wód, dorsz po prostu się przestał rozmnażać ze względu na temperaturę wody.
Natura jednak nie lubi próżni. W cieplejszym Bałtyku pojawiają się nowe, pochodzące z innych mórz, gatunki obce, które doskonale się w takich warunkach czują.
I jeszcze
Od północy morze to charakteryzuje się skalistym wybrzeżem, z licznymi wysepkami (szkierami), a od południa otaczają je długie piaszczyste plaże, często ze stromymi wzniesieniami (klifami).
Tylko po co nam ta wiedza?
No właśnie! Po co? Skoro nasze morze, to nasze morze! Brzydka pogoda, zimna woda, plaże, budy i hotele. Po co się zastanawiać nad resztą. Dwa, może trzy miesiące sezonu i tyle. Bez sensu są takie geo – bio – hydrologiczne dyrdymały. Najważniejsze, że jest piasek i woda, trochę słońca, jest gdzie spać, i co zjeść.
Pod tym kapturem z gore-texu powstała myśl, iż bardziej płytkie i zimne od naszego Bałtyku, jest chyba tylko jego postrzeganie przez większość ludzi. Niewielu widzi w morzu środowisko życia, ekosystem, przyrodę, Naturę. Owszem- wschód czy zachód słońca, fale i tyle…
Miałem szczęście….
Grudniowy termin był doskonałym wyborem na wędrówkę brzegiem morza. To czas kiedy było sobą. Bez tłumów plażowiczów, bez rozbuchanej otoczki turystycznej i śmieci na plaży. Zmienny nastrój morza – od flauty do sztormu. Kojące barwy zaschniętych traw wydmowych i ośnieżonego piasku. Krzyk mew i kormorany suszące skrzydła na falochronach. Plaże pokryte śniegiem, piasek poryty przez dziki, w poszukiwaniu morskich rarytasów. Tropy wilków na ośnieżonej plaży, które zapewne szukały tego samego co dzikie świnie…. Natura przez duże „N”. Byłem jej częścią!
Niestety, nie da się! Mijałem też miasta i „kurorty”….
Fenomen nadmorskiej architektury…
Gustu, a raczej jakiegoś poczucia estetyki to my raczej nie mamy. Mozaika klimatycznych willi, potężnych apartamentowców, drewnianych domków, foliowych namiotów, hoteli, bud i nowoczesnych boksów na klifie…. „Cudownie” przeplatająca się architektura. Brak wyższej myśli. Dużo, ciasno – byle zarabiało. Jeszcze porty walczą o swoisty mikroklimat, ale i one, jak np w Darłówku, też przegrywają z apartamentowcami. Co tam – „pieniądz, robi pieniądz”! Swoją drogą, zastanawiam się, jak to jest?
Fenomen tablic…
Charakterystyczne, delikatne i nietrwałe wydmowe zbiorowiska roślinne należy chronić przed turystą. Dlatego całe pasmo wydm „zabezpieczone jest milionem tablic” zakazujących na wydmach czegokolwiek ! Żółte, krzyczące tablice, co najmniej jakby na wydmie miało nam nogę urwać. I to w kilku językach! Niemiłe w formie, niewiele wnoszące, błędne poczucie chronienia środowiska…
W zestawieniu z tymi dramatycznymi zakazami, równocześnie w „pasie nadbrzeżnym”, wydaje się zgody i buduje potężne, bardzo delikatnie mówiąc, „niekrajobrazowe” apartamentowce. Na samych wydmach, tuż przy brzegu, niszcząc je bezpowrotnie… Można?
Fenomen walki…
Znamiennym jest też ludzka potrzeba walki z prawami przyrody. Budujemy jak najbliżej morza (czasem to tylko kilkanaście metrów ), a następnie rozpoczynamy batalię z procesem zabierania brzegu przez fale. Beton, kamienie, faszyny, w ostateczności mury. Przecież wiadomo, że brzeg nie jest stały, morze ma swoje potrzeby, trzeba brać to pod uwagę. Równocześnie po zabezpieczeniu pewnych odcinków wybrzeża, narażamy inne na wzmożone działanie fal. Tam fale uderzą ze zdwojoną siłą. Po prostu prawa fizyki. A wystarczy zostawić tylko szerszy pas Naturze – niech sobie rządzi. Ale co tam prawa Natury i fizyki. My wiemy lepiej! Najważniejsze, że kasa się zgadza!
Niestety jeszcze to!
No i jeszcze to! Smutny przejaw ludzkiej działalności i potrzeby. Piękny odcinek wybrzeża, las i plaża pomiędzy Łebą i Białogórą. W pobliżu latarni morskiej Stilo. Niedaleko brzegu. Nie będę się rozpisywał… Kto będzie zainteresowany sam zgłębi temat.
Zaprojektowano i przewidziano budowę elektrowni jądrowej….!!!
Wiatr i deszcz próbowały powstrzymać mój marsz
Nie wiedziały, że im bardziej się starały, tym szczęśliwszym stawałem się wędrowcem. Pogoda wygoniła potencjalnych spacerowiczów, morze i wybrzeże było tylko dla mnie. Przy odrobinie wyparcia faktu istnienia cywilizacji za wydmą, miałem okazję poznać to unikatowe środowisko prawie w „naturalnej” formie. Trudno będzie teraz spojrzeć na Bałtyk przez pryzmat plaży i „smażonej ryby”. Jeszcze większym sukcesem jest dla mnie „faza trzecia” – zgłębiania i poszerzania wiedzy o mojej nowej fascynacji jaką stał się wodny świat. To niesamowicie skomplikowany, spowity zależnościami praw natury i fizyki ekosystem. Miejsce życia dla wielu organizmów, podlegające ciągłym zmianom ,ale też niestety potężnemu wpływowi człowieka…
Możecie podnieść wartość mojej wędrówki
Kiedy tylko będziecie mieć już dosyć słońca, piasku, słonej i zimnej wody, zjecie rybę i frytki – odżałujcie choć pięć minut. Zobaczcie co „wujek google” ma do powiedzenia na temat Bałtyku. Spójrzcie na ten bezkres wody, jak na żywą część Natury, mającą swoją wartość i prawa, ale też liczne problemy i zagrożenia…
Bardzo ładnie i sensownie Pan pisze. Może warto byłoby zebrać i wydać relacje z e wszystkich wypraw w postaci książki.