Mam już dość!!!
Życie stawia przede mną mnóstwo wyzwań. Ciągle mierze się z pędzącą rzeczywistością. Zrób to, zrób tamto! Bądź, o tej, lub o tamtej godzinie! Szarość, codzienność, zero przyszłości. Ciągle gonią Cię zobowiązania, wszystko jest ważniejsze niż ty. Założę się, że też tak masz!
Czy tak już musi być…? Czy nie ma dla nas ratunku…?
Otóż nie! Przecież kiedyś tak nie biegałem! Jako nastolatek miałem więcej czasu…może fantazji? Każdą wolną chwilę spędzałem Tam! Tam, to znaczy wśród drzew, wśród traw ,na łonie przyrody. Tam, czyli poza ludzkim schematem życia, gdzie rytm wytycza Matka Natura. Wyruszałem o wschodzie słońca, zasypiałem tuż po zachodzie. Marzłem gdy było zimno, pociłem gdy było gorąco. Tak po prostu, normalnie! Cieszyłem się spotkaną rośliną, podniecałem widzianym rzadkim ptakiem. Godziny spędzałem podpatrując cuda natury. Sarna karmiąca koźlaka, czy błyszczący zimorodek, zastępowały mi najlepszą rozrywkę.
A lata w harcerstwie, łącznik „Tam”, z ludzką przyjaźnią. Noce spędzone przy ognisku, w namiocie lub bez – bezcenne. Ile to godzin przegadanych, z utkwionym w płomienie wzrokiem, często zagłuszanych pohukiwaniem sowy. Ile satysfakcji z dzielenia się emocjami, radości z pokonania czyjejś słabości, czy też zwykłego śmiechu z potknięcia kolegi. Niby to nic, może nawet głupie. Tylko czemu wspomina się te czasy z takim rozrzewnieniem? Ile przyjaźni i sentymentalnych wspomnień wiąże się z górami, lasem, czy rzeką. Kto tego doświadczył, wie doskonale! Ten kto tego nie poznał, nie wie co stracił!
Mocne postanowienie poprawy!
No nie… Przecież to nie musi już tak być, musi być jakieś światło w tunelu, przecież życie to nie tylko szare odcienie!
Jakiś czas temu postanowiłem wrócić do dawnych nawyków. Kiedy tylko mam ochotę, idę „Tam”. Tak po prostu. Znowu być wśród drzew, wśród traw, na łonie przyrody. Podpatrywać życie zwierząt i cieszyć się spotkaną rośliną. Marznąć gdy jest zimno, pocić gdy jest gorąco. Spać pod gwiazdami. Pić kawę o wschodzie i zachodzie słońca. Reset, radość, wolność.
Te moje włóczęgi przybierają różny charakter. Czasem to tylko noc spędzona nad rzeką, przy ognisku. Czasem poszukiwania tej jedynej rośliny, lub zwierzaka. Innym razem to wielodniowy spływ, czy marsz przez góry i lasy.
Ciągle jednak czegoś poszukuję. I chyba już wiem…Chciałbym znowu doświadczyć tamtych relacji. Mieć z kim pogadać przy wieczornym brzęczeniu komarów, razem cieszyć się z odkrycia nowo zakwitniętej rośliny, czy wspólnie przetrwać nieplanowaną burzę. Tyle mam do pokazania i opowiedzenia. Chciałbym się podzielić moim światem, tyle jeszcze chciałbym się nauczyć od innych.
I tak sobie wymyśliłem…
Ja i tak pójdę!!!
Tylko czy pójdę sam, to zależy od Ciebie. Może i Ty masz już dość? Chciałbyś spróbować czegoś innego, wrzucić przecinek, czy pauzę w swoje życie? Przypomnieć sobie, że świat jest piękny i że nasz ludzki świat jest niczym wobec Matki Natury…
Mam pewien plan i wkrótce go zdradzę… A Ty w tym czasie, zastanów się nad swoim życiem…
Może też chcesz zwolnić, choć na chwilę?
Marcinku, jesteś bardzo bogatym człowiekiem, mój tato śp. powtarzał, że warto mieć co wspominać, a Ty masz tak wiele…
Jestem tego samego zdania 🙂