Zalane wodą lasy, łąki i pola, to powszechny obecnie temat do dyskusji w moich okolicach (nieco na południe od Poznania).
Dobrze – mówią jedni … inni załamują ręce.
W zasadzie nie powinno nas dziwić, że wiosną pojawiła się woda w miejscach, w których niegdyś zazwyczaj bywała. To nie przypadek, że okoliczne miejscowości noszą nazwy Żabno, Żabinko, Brodnica, czy Brodniczka… Tu bywało mokro!
Już nie pamiętamy…
Większość wiosek tutaj, zamieszkiwali Olędrzy – lud sprowadzony wówczas, by osuszać otrzymane tereny.
To fakt! Dawno tyle wody nie było.
Tylko jej stan skupienia się nie zgadza. Wszystko byłoby w normie, gdyby w lutym była w stanie stałym, śniegiem i lodem. Powoli od marca uwalniana przez wiosenne słońce, powinna zasilać stopniowo glebę. Wysycać ją na najbardziej newralgiczny okres w życiu roślin – czas wschodów i intensywnego rozwoju.
Ta woda tego nie zrobi. Odpłynie szybko do morza, zanim rośliny rozpoczną wiosenne życie. Rozlewiska są prawie o dwa miesiące za wcześnie. Wydaje się, że jest jej teraz dużo, ale kiedy będzie najbardziej potrzebna, już jej nie będzie!
I tu nasza rola…
Z wodą można walczyć, ale z wodą możemy też współżyć. Zamiast się martwić ile zalało, pomyślmy jak ją zatrzymać. Nie mamy lodu, nie pozwólmy jej zatem w szybkim tempie odpływać. Niech zostanie jak najdłużej tam gdzie wylała.
Musimy gromadzić ją w krajobrazie!
Powinna z nami zostać w postaci stawów, polnych oczek wodnych, a przede wszystkim podmokłych łąk, lasów i torfowisk.
Trzeba odwrócić wieloletni proces melioracji!!!
Każdy sposób jest dobry! W perspektywie długofalowej, koszty takiego działania zwrócą się wymiernie w zwiększonych plonach, bioróżnorodności, czy też łagodniejszym mikroklimacie.
I najważniejsze!!!
Niech ktoś krótkowzrocznie nie myśli, że skoro mamy tyle wody teraz, to nie grozi nam susza.
Średnia roczna opadów w skali roku, jest w zasadzie stała. Skoro tyle wody spadło zimą, to kiedyś spadnie jej mniej… Zwiększa się natomiast intensywność i długość okresów pomiędzy opadami. No i rosnące temperatury, nie odsuwają od nas widma suszy.
ALE!
Im więcej wody zgromadzimy teraz, tym łagodniejszy będzie dla nas okres bezdeszczowy. Potraktujmy wodę zalewającą łąki i lasy, jak inwestycję w przyszłość, jak lokatę na suche miesiące.
Nie da się bez niej żyć, dlatego musimy ją oszczędzać i mądrze gospodarować jej zasobami. Szczególnie tutaj – na stepowiejącej Wielkopolsce.
Póki jeszcze jest!
Bo „z próżnego to i Salomon nie naleje”(((