Warta jest tego Warta!

Warta – od źródeł do ujścia – 730 km kajakiem

W grudniu minął rok od mojej kajakowej przygody na rzece. Te ostatnie, najkrótsze dni roku 2020 były jednocześnie spełnieniem dziecięcego marzenia i wielkiej lekcji przyrody. Doświadczanie natury, wraz z nurtem rzeki daje niebywałą okazję do jej obserwacji. Zmusza też do refleksji nad jej problemami. Dodać trzeba, że podczas samotnego, ponad 700 km spływu, czasu na myślenie miałem sporo.

Warta. Jaka jest?

Przede wszystkim jest moja! Urodziłem się i wychowałem w Śremie, mieście leżącym nad rzeką. Nie zliczę chwil spędzonych z rodziną, czy samotnych wędrówek po łęgach nadwarciańskich. Kąpieli w zakolach, spływów kajakowych, czy też obserwacji płynącej kry i corocznych wiosennych wylewów. Pierwsze ślady bobra, gniazda remiza, zimorodki, czy ptaki na przelotach – to wszystko poznawałem nad Wartą. Wybór rzeki na spływ, od źródła do ujścia – oczywisty!!!

Pierwsze zaskoczenie….

Niby to oczywiste, ale potrzebowałem na to prawie dwóch tygodni… Musiałem zweryfikować swoje spojrzenie na Wartę z „mojego” brzegu. Pod Częstochową, Załęczem, Koninem czy Gorzowem jest zupełnie inna. Ktoś teraz pomyśli – „Ale odkrycie! No przecież wiadomo!”. Tak! Ja też o tym wiedziałem! Zdałem sobie jednak sprawę, jak często patrzy się na przyrodę, ale też, na wiele innych spraw, przez pryzmat własnego podwórka. Dopiero przepłynięcie całego biegu rzeki dało mi na tyle szeroką perspektywę, że mogę się pokusić o stwierdzenie, że ją znam. To takie współczesne, wypowiadać się, komentować, twierdzić z całą stanowczością. Ale czy „przepłynąłeś” cały temat, żeby być pewnym swojego zdania?

No to jaka jest?

Moim celem nie jest napisanie kolejnego przewodnika, ani też opracowania geograficznego. Czytasz „myśli rosochate”, dlatego w tym miejscu muszę się podzielić refleksją, która to urodziła się wtedy – na kajaku.

„Rzekę Wartę można porównać do życia pięknej kobiety. Po bardzo burzliwym i nieszczęśliwym dzieciństwie (w okolicach Częstochowy silny nurt meandruje, przegradza ją mnóstwo progów, urządzeń wodnych i zapór, czasem betonowa regulacja i pełno śmieci w wodzie), następuje pogodna młodość (Wyżyna Wieluńska, aż po Sieradz – pięknie się wije, płynie prawie naturalnie i ma też mniej przeszkód). Wreszcie życiowy dramat (zapora i Zalew Jeziorsko) sprawia, że do końca, do ujścia, nie jest już sobą. Dalej piękna, dostojna, ale smutna – wiedzie spokojne, niczym nie zmącone, uregulowane życie, które to bez fajerwerków, kończy w Odrze”.

Takie to rzeczy dzieją się w głowie, po kilkunastu dniach samotności :))))

Drugie zaskoczenie….

Tak na poważnie… Dopiero poznanie całości rzeki dało mi ogląd jak bardzo człowiek bezmyślnie potrafi walczyć z przyrodą, ujarzmiać naturalne procesy, dopasowywać naturę do swoich potrzeb. Nie jest ważna przyroda, konsekwencje, nie ważna rzeka – ważny jest on i jego potrzeby! Na pierwszych 300 km rzeki pokonałem ok. 30 progów, zapór,tam i elektrowni! Większość zdawała się bezużyteczna, nieczynna, dawno nie przynosząca korzyści. Rzeka przegrodzona, spiętrzona, nurt spowolniony… Nie ma komu rozebrać… O ściekach i śmieciach nie wspominam….

W środkowym i dolnym biegu w większości uregulowana, wyprostowana, ujarzmiona wałami przeciwpowodziowymi. Tyle wysiłku i pracy, by nad nią panować! A to pokazuje jak niegdyś, potrafiła być nieprzewidywalna i zmienna, jakim władała obszarem.

Wreszcie DRAMAT!!! – zapora i zalew Jeziorsko. Jakie przynosi korzyści….? Regulacja przepływów rzeki, nawadnianie sąsiednich pól, funkcja energetyczna, wreszcie rekreacyjna…. ? Tak podaje wikipedia.

Ale o tym, że

  • na 500 km Warty, od 1986 roku rzeka już nie wyleje z koryta….
  • coroczne wahania wody, które kształtowały łęgi nadwarciańskie i uzupełniały sąsiadujące zbiorniki wodne (np.rezerwat Krajkowo w mojej okolicy), już nie nastąpią…
  • degradują się siedliska łęgów i nadrzecznych roślin…
  • stare dęby rogalińskie(to też niedaleko moich terenów), które przez setki lat były przyzwyczajone do zalewów teraz usychają….
  • w Warcie jest coraz mniej szczupaka, bo nie ma gdzie złożyć ikry (wycierały się dotychczas na rozlewiskach i zalanych roślinach)….
  • ptaki wodne i wędrujące, oraz wiele zwierząt straciło swoje stałe miejsca bytowania i rozrodu….
  • na 500 km rzeki zachwiano coroczny cykl natury…

…A tych, że…że… że…jest o wiele więcej…

Czy choćby tego, że jakiś mały Marcin nie pójdzie już z tatą wiosną patrzeć jak Warta wylała….nie nauczy się, że przyroda ma swoje naturalne cykle, rządzi się własnymi prawami, ma swój kalendarz….

Ale o tym to już się nie mówi !!!

Wiem,wiem! Teraz to człowiek steruje przepływami. Zmalało ryzyko powodzi i można się budować na terenach zalewowych!!! Możliwa jest żegluga …. Same korzyści… Tylko czy korzyści…? No i dla kogo? Przez wieki Warta rządziła się własnymi prawami. Ludzie żyjący nad rzeką, budując miasta i wsie liczyli się z nią. Szanowali prawa przyrody, żyli według jej kalendarza.

Teraz nie muszą … bo od 1986 roku człowiek myśli za rzekę……

Czy Warta była tego Warta?

Czy było warto? Bycie ze sobą i okalającą przyrodą to wartość sama w sobie. Nie jestem w stanie wycenić wartości, jakie otrzymałem od rzeki. Sama potrzeba podsumowania myśli po roku, pokazuje jak ważna to była nauka. Do tego przygoda, wyzwanie, a równocześnie piękno i cisza.

Jak było? Najlepiej sam posłuchaj. Wspomnienia z kolejnych dni włóczęgi, nagrane i zmontowane przez Pana Tomka kajaki2 ( jeszcze raz dziękuję za wsparcie), prosto z rzeki lub namiotu.

Potem sam oceń, czy było warto!

2 komentarze do “Warta jest tego Warta!

  1. Bardzo mi się podoba Twoje porównanie Warty do życia kobiety, piszesz pięknej kobiety. Takie jest życie i starość- uregulowana, ale przez to smętna, jednostajna i nudna. Chciałoby się mieć piękne rozlewiska, widoki i moc ptactwa, a z drugiej strony potrzeba przewidywalności i wykorzystania terenów zalewowych powoduje potrzebę regulacji. W poprzednich przemyśleniach o lesie też poruszasz ten problem – wszyscy chcą mieć nienaruszony las, a z drugiej strony potrzebują drewna. Zachowajmy złoty środek!

Pozostaw swój komentarz